środa, 29 grudnia 2010

Mróz akatkuje.


Witam Was po świętach. Nie wiem jak u Was, ale u mnie były to naprawdę radosne, rodzinne święta, miałam czas żeby trochę wyżyć się w kuchni, zobaczyć dawno niewidziane twarze oraz spokojnie poczytać książkowe zaległości.

Tak czy inaczej po tym spokojnym okresie zauważyłam ze zgrozą, że strasznie dawno niczego tu nie napisałam. Czas naprawić to przewinienie. Tu następuje zaskoczenie, bo mimo przemysłowej ilości słodkość, które wchłonęłam w świątecznym okresie nie zabawie się w testerkę preparatów antycellulitowych. Co to to nie :)) Stwierdziłam, że piękne okoliczności przyrody, które nam się zadziały zachęcają raczej do zakrywania całego ciała i ruszania na śnieg! 

Także polecam zabezpieczyć wystające części ciała ochronną maścią z witaminą A i biec na śnieg.

Maść ta dostępna jest w zasadzie w każdej aptece za 3-4zł. Przeznaczona jest do osłaniania w celu regeneracji skóry, łagodzenia stanów zapalnych i ochrony przed szkodliwymi warunkami atmosferycznymi. Ma dość gęstą konsystencję, ale stosunkowo szybko się wchłania i prawie nie zostawia na skórze tłustego filmu (a mówię to ja, osoba o chronicznie trądzikowej cerze). Dodano do niej cytrynowy aromat, który przypomina mi starodawne, glicerynowe kremy z kiosków Ruchu. Naprawdę dobrze się sprawuje kiedy chcemy szczególnie nawilżyć jakieś miejsce, lub zabezpieczyć je przez mroźnym wiatrem. Dodatkowym plusem wydaje się minimalistyczny skład i apteczne pochodzenie, które wydaje się gwarantować nam nieuczulanie (ale na to nie mogę dać gwarancji). Jedynym jej minusem, jak dla mnie jest opakowanie. Moja maść zapakowana jest w klasyczną metalową tubę, która stanowczo nie nadaje się do beztroskiego wkładania w kieszeń, czy wrzucania do torby. Ogólnie bardzo polecam ochronną maść z witaminą A, jako niedrogi i prosty substytut pomadek, kremów i kremików.

Szkoda tylko, że „chroni przed szkodliwymi warunkami atmosferycznymi” nie jest równoznaczne z „zastępuje gruba kurtkę i czapkę”.

Podsumowując

pojemność: 25g 
cena: 3,80zł
    + dobrze się wchłania
    + szybko radzi sobie z przesuszoną skórą
    + osłania przed mrozem
    + zapach
    + cena
    - opakowanie - użycie standardowej wazeliny, która dla niektórych osób może(?) być nieco przyciężka

niedziela, 12 grudnia 2010

Taki pomysł

Skoro już jestem sknerą to chcę wam pokazać pewną stronę. Strona. Pozwala ona kupić niektóre produkty w niższych cenach. Oferta na stronie zmienia się mniej więcej co miesiąc, wystarczy się z nią zapoznać i jeżeli cos nas interesuje wejść na stronę danego dnia i spisać kod promocyjny, który podany przy kasie redukuje cenę produktu.
:)

piątek, 3 grudnia 2010

Czas zadbać o dłonie (co by z mrozu nie odpadły).





BeBeauty, hands expert!v, ochronny krem do rąk.

Tym razem nie będę lansowała się marką :P Czas na mój nowy nabytek pochodzący z Biedrony. Jak się okazuje nie ma co się bać marketowych specyfików.
Krem naprawdę się sprawdza. Po pierwsze uno nawilżone ręce marzną mniej i nie pękają. Po drugie uno po kilku dniach moje spierzchnięte dłonie zrobiły się dużo gładsze i milsze w dotyku (może nie jest to pupcia niemowlaczka, ale zawsze coś). Prawdopodobnie te miłe rzeczy wynikają z użycia masła shea i olejku koosowego. Po trzecie (pronot chyba :) po posmarowaniu się tym mazidłem nie mam uczucia, że zaraz olej mi kapnie z palca, a inne kremy często tak właśnie na mnie działały. Po czwarte uno proszę pań kapselek tubki otwiera i zamyka się łatwo, więc złamanie paznokcia (a czasem i palca) nam nie grozi.
Na koniec żeby nie było tak słodko... krem pachnie tak sobie, ale to w sumie nie jest najważniejsze.

Podsumowując

pojemność: 125ml
cena: 3,78zł

    + dobrze zabezpiecza i nawilża
    + szybko wygładza skórę
    + nie zostawia uczucia odtłuszczenia
    + wygodne opakowanie
    + cena
    - zapach
    - nie można polansować się marką ;) 

środa, 10 listopada 2010

Od dzieciństwa tego nie widziałam. Perłowy lakier.

















Jestem osóbką raczej niecierpliwą, więc lakier schnący 60sekund skusił mnie bardzo. Tu w zasadzie nie mogę się przyczepić, po minucie można było nałożyć drugą warstwę lakieru, a po kilku minutach paznokcie doschnięte są już zupełnie i nie musimy martwić się o jakiekolwiek zdarcie.
Drugim plusem tego produktu jest trwałość. Bez szczególnego "oszczędzania się" (łącznie z myciem garnków i innymi zdzierającymi pracami) nosić do ok. 5 dni. To znaczy, że formuła winylowa działa.
Mnie osobiście nie urzekł kolor lakieru. Po spojrzeniu na buteleczkę i przeczytaniu nazwy oczekiwałam ładnego, delikatnego, brzoskwiniowego koloru. A tu dopadła mnie perła, perła i jeszcze raz perła. Kolor jest perłowy z lekkim beżowym tłem. Taki kolor to ja pamiętam z wczesnego dzieciństwa, wtedy od wielkiego dzwonu moja babcia malowała sobie paznokcie lakierem w podobnym kolorze. W związku z tym kolor ten nie bardzo pasuje mi do osób w moim wieku.
Dodatkowo ma on dziwną tendencję do zlepiania się ze skórą wokół paznokcia i nie kryje za pierwszym razem.

Podsumowując:
+ długo utrzymuje się na paznikciach
+ szybko schnie

- kolor
- nie kryje za pierwszym razem

Od dzieciństwa tego nie widziałam

sobota, 6 listopada 2010

3 słowa na dobry początek

Nie jestem ekspertką jeśli o modę i urodę chodzi. Nie mam nieograniczonych środków pieniężnych, a przy tym (jak już pisałam :) jestem raczej oszczędna niż rozrzutna. Jednak jako młoda dziewczyna jestem otoczona różnej maści kosmetykami i preparatami, których chcę lub muszę wręcz używać. Czasami ilość produktów do wyboru mnie przytłacza, więc żeby pozbyć się uczucia przytłoczenia zakładam tego bloga. Bedę tu pisałą o swoich wrażeniach, testowała i oceniała kosmetyki, chcę również kontaktować się z innymi osobami, wymieniać spostrzeżenia i pomysły. Mam nadzieję, że ktoś będzie się tutaj czasem pojawiał i zostawiał za sobą ślad, bo tylko dzięki komentarzom blog ozywa.