W tym roku po raz pierwszy od dawna zrobiłam postanowienie noworoczne i brzmiało ono "Będę codziennie smarować skórę balsamem.". Wiem, dla wielu z Was brzmi to zapewne skandalicznie, ale ja naprawdę jestem straszliwym leniem i nawet tak proste zabiegi nie zawsze chce mi się wykonywać codziennie. W związku z tym, że prawie dobrze mi idzie postanowiłam kupić sobie jedno w sławnych masełek do ciała.
Ujędrniające masło do ciała (BeBeauty)
Produkt pochodzi z okazyjnej serii sklepów Biedronka. W skład tej serii wchodziły trzy masełka japońskie, afrykańskie i brazylijskie. Ja skusiłam się na to trzecie, a potem musiałam odskoczyć trzy sklepy żeby je zdobyć. Czy było warto...
Masło zawiera ekstrakt z guarany oraz trawy cytrynowej. Mają one za zadanie wzmacniać skórę, przyspieszać walkę z cellulitem, zmiękczać odświeżać, lekko odkażać. Masełko nazywane jest ujędrniającym, ma poprawiać elastyczność i napięcie skóry, ale co ważne ma również działać nawilżająco i regenerująco. Myślę, że w tych kwestiach spisuje się nieźle. Może nie mam jakiś szczególnych problemów z elastycznością, ale zawsze można sobie trochę pomóc. Masło faktycznie ładnie odżywiło i nawilżyło moją okropnie sucha skórę. Tutaj nie mam mu nic do zarzucenia.
Idźmy dalej. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z takimi produktami (zwykle używałam balsamów), ale wydaje mi się, że to masełko jest dość rzadkie. Dzięki temu dobrze się wsmarowuje i wchłania, zostawia tylko delikatniutki film. Nie wchłania się jednak za szybko, daje nam odpowiedni czas by wykonać delikatny masaż ciała.
Produkt zapakowany jest w wygodne, solidne i estetyczne pudełeczko, które na dodatek zaklejone jest od nowości folią (by nikt nie grzebał w naszym kremiku).
Jedyną rzeczą, która mnie nie urzekła jest zapach. Masło ma teoretycznie zapach limonki i bambusa. Dla mnie jest on dość nie przyjemy, niby energetyzujący, ale nieprzyjemny, chemiczny. Z tego co sprawdziłam wersja odżywcza, afrykańska pachnie o wiele ładniej.
Na koniec powiem, że w zasadzie warto było obejść parę sklepów w poszukiwaniu tego specyfiku. Może nie jest rewelacyjny, ale na pewno ma on wiele zalet, które sprawiły, że polubiłam go od pierwszego użycia :)))
Podsumowując
pojemność: 200ml
cena: 4,99zł (dziękuje za podpowiedź)
+ świetnie się wchłania
+ regeneruje, nawilża, ujędrnia
+ dostępny i niedrogi
+ wygodnie, ładnie zapakowany
- zapach
- nie wiem czy to typowa konsystencja masła do ciała
chemiczny zapach... co to to nie :P w takim razie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej mi się tak wydaje, za to zapach odżywczego jest naprawdę przyjemny.
UsuńTej wersji nie miałam, ale miałam właśnie Afrykę i zapach bardzo mi się podobał:)
OdpowiedzUsuńMiałam Masło Afryka i szału nie ma, bo to w ogóle nie jest masło. I zapach jakiś dziwny...Ja kupiłam za 4,99zł jeszcze w grudniu czy styczniu...
OdpowiedzUsuńNo i chyba masz rację, że to właśnie ta cena :)muszę zmienić i dziękuję za podpowiedź.
Usuńprzydatny post:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńsłyszałam wiele dobrego o tych maslach i peelingach z biedronki ja osobiscie mam teraz duzo balsamow i wystarczy ale kiedys moze sie skusze
OdpowiedzUsuńhmm chyba sie skuszę na to masło, słyszałam o nim fajne opinie i teraz ty mnie przekonałaś, dodaje do subskrypcji i zapraszam do subskrypcji mojego bloga o podobnej tematyce. http://renia1201.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA ja miałam/mam dwie pozostałe wersje, tej akurat nie kupiłam, ale właśnie czytałam na innych blogach, że zapach niezbyt przyjemny to nawet nie brałam ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na Rozdanie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńa ja slyszalam o tych maslach wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńMam te masło ale inny zapach,bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuń