Żółty, słoneczny, energetyczny, radosny... Taki właśnie lakier postanowiłam sobie zakupić ostatnio. Jak widać kupiłam.
CLUBING COLOR QUICK DRY (miss sporty, COYT PARIS)
Lakiery z tej linii maja bardzo dużo jaskrawych, powiedziałbym imprezowych kolorów. Z resztą kosmetyki miss sporty dedykowane są młodym osobom i zawsze kojarzą mi się z jaskrawymi, intensywnymi kolorami.
Przechodząc do rzeczy. Lakier ma niewielkie skrzące drobinki, przez co lakier nie jest ani matowy ani brokatowy. Jest dość rzadki przez co niestety nie kryje za pierwszym razem (czasem nawet za drugim się mu to nie udaje) i zostawia ślady po pociągnięciach pędzla. Lakier faktycznie szybko schnie, powiedziałabym, że przy malowaniu drugiej warstwy nawet za szybko, jak dla takiej ślamazary jak ja. Zdecydowanym plusem tego produktu moim zdaniem jest zaokrąglona końcówka pędzelka, która ułatwia dokładne domalowanie paznokcia i ominięcie skórki. Niestety przekonałam się, że lakier jest bardzo podatny na uszkodzenia, dość szybko mi odprysnął.
Generalnie lakier ten faktycznie jest produktem do klubu. Można pomalować paznokcie, iść potańczyć (najlepiej nie w jakieś bardzo jasne miejsce) i rano go zmyć.
Chyba nie ma co dalej się rozwodzić, więc czas na podsumowanie.
Podsumowując:
pojemność 7ml
cena 5,49 zł (muszę się pochwalić, że w końcu nie wyrzuciłam paragonu i cena jest dokładna, co do grosika)
+ szybko schnie
+ półokrągły pędzelek
+ dostępne w wielu kolorach
- nie kryje najlepiej
- dość nietrwały
(tak paznokcie wyglądają po dwóch warstwach, jak widać szału nie ma)
Ps. Kolor jest nieco bardziej intensywny niż na zdjęciach. Postaram się wstawić jutro fotki prezentujące go dokładniej.
niedziela, 5 lutego 2012
środa, 1 lutego 2012
Zwodniczy płyn...
Zbieram się do tej notki już trzeci raz. To chyba dlatego, że nie lubię pisać niepochlebnych opinii. Niepochlebna opinia = źle ulokowane pieniądze. Eh no trudno czas zakasać rękawy i przyznać się do błędu.
Zawsze przechodząc obok Sephory w galeriach mój wzrok przyciągała wyeksponowana półka pełna kolorowych, okrągłych pojemniczków. Uważałam, że są urocze i na pewno muszą być czymś cudnym. W końcu pewnego dnia postanowiłam dać sobie trochę komfortu i zakupić jedną z ty uroczych buteleczek.
bain douche. Płyn do kąpieli i pod przyrznic (Sephora)
Wybrałam oczywiście zapach czekoladowy, z reszty zapachów odpowiadał mi ten i jeszcze jeden, więc jak na taką ilość zapachów szału nie ma. No nic się nie zrażałam, zakupiłam i wciąż przed oczami miałam wannę pełną piany i siebie pachnąca niczym pyszna pralinka, bo w opakowaniu płyn pachniał naprawdę ładnie. Taaaaa, co sobie wyobraziłam to moje. Przejdźmy do konkretów. Produkt słabo się pieni, szczególnie jeśli uznać to za płyn do kąpieli to bardzo słabo. Na dodatek zapach nie jest powalający. Ta ilość, którą już zużyłam poszła na dwie kąpiele, ale myślę, że wylanie togo na pół wanny nadal nie dałoby pożądanego efektu.
Generalnie jestem strasznie zawiedziona. Płyn nie spełnia moich wymagań dla płynu do kąpieli, jako żel pod prysznic także jakiś fantastyczny nie jest. Dodatkowo uważam, że cena jest totalnie niedostosowana do ceny.
Podsumowując:
Pojemność: 200ml
Cena: ok 18zł
+ urocze opakowanie\
- słabo pachnie
- słabo się pieni
- jest drogi i mały
- kusi i wabi kolorkami, wredota
Zawsze przechodząc obok Sephory w galeriach mój wzrok przyciągała wyeksponowana półka pełna kolorowych, okrągłych pojemniczków. Uważałam, że są urocze i na pewno muszą być czymś cudnym. W końcu pewnego dnia postanowiłam dać sobie trochę komfortu i zakupić jedną z ty uroczych buteleczek.
bain douche. Płyn do kąpieli i pod przyrznic (Sephora)
Wybrałam oczywiście zapach czekoladowy, z reszty zapachów odpowiadał mi ten i jeszcze jeden, więc jak na taką ilość zapachów szału nie ma. No nic się nie zrażałam, zakupiłam i wciąż przed oczami miałam wannę pełną piany i siebie pachnąca niczym pyszna pralinka, bo w opakowaniu płyn pachniał naprawdę ładnie. Taaaaa, co sobie wyobraziłam to moje. Przejdźmy do konkretów. Produkt słabo się pieni, szczególnie jeśli uznać to za płyn do kąpieli to bardzo słabo. Na dodatek zapach nie jest powalający. Ta ilość, którą już zużyłam poszła na dwie kąpiele, ale myślę, że wylanie togo na pół wanny nadal nie dałoby pożądanego efektu.
Generalnie jestem strasznie zawiedziona. Płyn nie spełnia moich wymagań dla płynu do kąpieli, jako żel pod prysznic także jakiś fantastyczny nie jest. Dodatkowo uważam, że cena jest totalnie niedostosowana do ceny.
Podsumowując:
Pojemność: 200ml
Cena: ok 18zł
+ urocze opakowanie\
- słabo pachnie
- słabo się pieni
- jest drogi i mały
- kusi i wabi kolorkami, wredota
poniedziałek, 23 stycznia 2012
czwartek, 19 stycznia 2012
Smarowidła dwa
Skoro jestem sknerą i przyznaje się do tego otwarcie to często mam dylemat, czy kupić coś tańszego (no bo tańsze), czy upić coś droższego (no bo będzie bardziej wydajne, albo lepiej zaspokoi moją potrzebę). Właśnie dlatego wpadłam na pomysł, że co jakiś czas będę testować i porównywać produkty produkowane specjalnie dla supermarketu z produktem ciut bardziej drogim lub markowym. Myślę, że wyniki mogą być ciekawe tak dla mnie jak i dla was, może czasem coś da zaskakujący wynik :))
Ciekawi mnie co sądzicie, czy to zły pomysł?
Odżywczy krem do rąk (Be Beauty)
Producent twierdzi, że jest także hipoalergiczna i ekologiczny. Co do tej ekologiczności to nie mam pewności na ile to prawda, a na ile chwyt marketingowy. Możemy także przeczytać, że krem jest niezwykle odżywczy dzięki naturalnym składnikom.
Ok, no to oczytaliśmy etykietkę, czas zajrzeć do środka. Zapcha miły, niedookreślony, ale miły. Konsystencja dość rzadka, łatwa do rozprowadzenia i szybko się wchłania. Dzięki temu krem dość szybko daje uczucie ukojenia bardzo zniszczonym dłoniom. Niestety to oznacza także gorszą osłonę przed zimnem, wiatrem i innymi pogodowymi paskudztwami. Nie pozostawia tłustego filmy, no ale rękawiczek to on nie zastępuje. Na dodatek ja zwykle muszę wsmarować tak jakby dwie niewielkie warstwy kremu żeby uzyskać odpowiedni efekt.
Ogólnie to krem jest naprawdę przyjemy i działa regenerująco, ale (ale będą na koniec:).
Podsumowując:
pojemność: 75ml
cena: ok 6zł
+ ponoć hipoalergiczny
+ szybko się wchłania
+ regeneruje i odżywia, ale nie tłuści
+ ładne, delikatne opakowanie
- nie za dobrze chroni
- jak dla mnie jest ciut za rzadki
Szybko wchłaniający się krem do rąk o lekkiej konsystencji (Neutrogena)
Producent twierdzi, że krem jest lekki, nietłusty, szybko wchłaniający się. Jego zadaniem jest uelastycznianie i zmiękczanie skóry.
Sprawdźmy. Tak, faktycznie krem nie tłuści rąk i ładnie się wsmarowuje. Jest gość gęsty, ale bez przesady. Pachnie też miło, delikatnie i tak, tak kostycznie, bardzo przyjemnie. Dłonie czują się po nim naprawdę dobrze, są miłe w dotyku, delikatne i nietłuste. A co najważniejsze czuje po nałożeniu go delikatny, zabezpieczający film. Dlatego sądzę, że z tą zimową formułą to w cale nie taki kit, jak myślałam na początku.
Podsumowując:
pojemność: 75ml
cena: ok 15zł
+ dobrze chroni skórę
+ ładnie pachnie
+ szybko się wchłania i nie pozostawia niekomfortowego uczucia lepkości
- dość drogi
W słowie końcowym stwierdzam, że chodź oba kremy są całkiem fajne to na zimę polecam jednak wersję norweską. Pierwszy z opisywanych kremów to raczej propozycja na ciepłe dni lub do stosowania na noc, kiedy niestraszne są złe warunki atmosferyczne.
Ciekawi mnie co sądzicie, czy to zły pomysł?
Odżywczy krem do rąk (Be Beauty)
Producent twierdzi, że jest także hipoalergiczna i ekologiczny. Co do tej ekologiczności to nie mam pewności na ile to prawda, a na ile chwyt marketingowy. Możemy także przeczytać, że krem jest niezwykle odżywczy dzięki naturalnym składnikom.
Ok, no to oczytaliśmy etykietkę, czas zajrzeć do środka. Zapcha miły, niedookreślony, ale miły. Konsystencja dość rzadka, łatwa do rozprowadzenia i szybko się wchłania. Dzięki temu krem dość szybko daje uczucie ukojenia bardzo zniszczonym dłoniom. Niestety to oznacza także gorszą osłonę przed zimnem, wiatrem i innymi pogodowymi paskudztwami. Nie pozostawia tłustego filmy, no ale rękawiczek to on nie zastępuje. Na dodatek ja zwykle muszę wsmarować tak jakby dwie niewielkie warstwy kremu żeby uzyskać odpowiedni efekt.
Ogólnie to krem jest naprawdę przyjemy i działa regenerująco, ale (ale będą na koniec:).
Podsumowując:
pojemność: 75ml
cena: ok 6zł
+ ponoć hipoalergiczny
+ szybko się wchłania
+ regeneruje i odżywia, ale nie tłuści
+ ładne, delikatne opakowanie
- nie za dobrze chroni
- jak dla mnie jest ciut za rzadki
Szybko wchłaniający się krem do rąk o lekkiej konsystencji (Neutrogena)
Producent twierdzi, że krem jest lekki, nietłusty, szybko wchłaniający się. Jego zadaniem jest uelastycznianie i zmiękczanie skóry.
Sprawdźmy. Tak, faktycznie krem nie tłuści rąk i ładnie się wsmarowuje. Jest gość gęsty, ale bez przesady. Pachnie też miło, delikatnie i tak, tak kostycznie, bardzo przyjemnie. Dłonie czują się po nim naprawdę dobrze, są miłe w dotyku, delikatne i nietłuste. A co najważniejsze czuje po nałożeniu go delikatny, zabezpieczający film. Dlatego sądzę, że z tą zimową formułą to w cale nie taki kit, jak myślałam na początku.
Podsumowując:
pojemność: 75ml
cena: ok 15zł
+ dobrze chroni skórę
+ ładnie pachnie
+ szybko się wchłania i nie pozostawia niekomfortowego uczucia lepkości
- dość drogi
W słowie końcowym stwierdzam, że chodź oba kremy są całkiem fajne to na zimę polecam jednak wersję norweską. Pierwszy z opisywanych kremów to raczej propozycja na ciepłe dni lub do stosowania na noc, kiedy niestraszne są złe warunki atmosferyczne.
sobota, 14 stycznia 2012
Zima skłoniła mnie do powrotu. Mycie z impregnowaniem
Zapuściłam, ba porzuciłam tego bloga bestialsko, ale nic. Postanowiłam go znów przygarnąć do serca i pisać tak chociaż raz na dwa tygodnie. Wypadałoby prawda?
Dlatego do roboty!!!
Pianka myjąca na zimę (Avon)
Solutions winter
Przyszłą zima, pierwszy raz tej zimy!! Dlatego w końcu mogę porzucać się śnieżkami oraz wypróbować zimowe kosmetyki w warunkach bojowych.
Zaczęłam od zimowej pianki do mycia twarzy. No i powiem, że pozytywnie się zaskoczyłam. Chociaż jestem zwolenniczką produktów z masującymi granulkami to, po myciu tą pianką czuję, że moja twarz jest naprawdę czyściutka. Po drugie w tym wypadku pisanie o zimowej ochronie nie jest tylko takim sobie gadaniem. Po zastosowaniu na twarzy zostaje wyczuwalna powłoczka. Może nie wszyscy wiedzą o co chodzi, ale powłoczka ta jest podobna do tej, która zostaje na rękach po impregnowaniu ubrań. Producent obiecuje, a ja potwierdzam, preparat nie pozostawia dobrze wszystkim znanego poczucia wysuszenia skóry. Pianka sprawdza się w zimowym boju dzisiaj mimo niezliczonej ilości śniegu, która wylądowała na mojej twarzy nie czuję pieczenia i nie wyglądam jak buraczek.
Podsumowując:
pojemność: 200 ml
cena: 9,90 / 12,90 zł (zależy od katalogu)
+ duża tubka za stosunkowo niską cenę
+ delikatnie i dokładnie usuwa zanieczyszczenia
+ pozostawia warstwę ochronną
+ nie pozostawia poczucia wysuszenia
+ przyjemny, delikatny zapach
- niektórym wspomniana warstwa ochronna może przeszkadzać
- nie dostępny w sklepach
Dlatego do roboty!!!
Pianka myjąca na zimę (Avon)
Solutions winter
Przyszłą zima, pierwszy raz tej zimy!! Dlatego w końcu mogę porzucać się śnieżkami oraz wypróbować zimowe kosmetyki w warunkach bojowych.
Zaczęłam od zimowej pianki do mycia twarzy. No i powiem, że pozytywnie się zaskoczyłam. Chociaż jestem zwolenniczką produktów z masującymi granulkami to, po myciu tą pianką czuję, że moja twarz jest naprawdę czyściutka. Po drugie w tym wypadku pisanie o zimowej ochronie nie jest tylko takim sobie gadaniem. Po zastosowaniu na twarzy zostaje wyczuwalna powłoczka. Może nie wszyscy wiedzą o co chodzi, ale powłoczka ta jest podobna do tej, która zostaje na rękach po impregnowaniu ubrań. Producent obiecuje, a ja potwierdzam, preparat nie pozostawia dobrze wszystkim znanego poczucia wysuszenia skóry. Pianka sprawdza się w zimowym boju dzisiaj mimo niezliczonej ilości śniegu, która wylądowała na mojej twarzy nie czuję pieczenia i nie wyglądam jak buraczek.
Podsumowując:
pojemność: 200 ml
cena: 9,90 / 12,90 zł (zależy od katalogu)
+ duża tubka za stosunkowo niską cenę
+ delikatnie i dokładnie usuwa zanieczyszczenia
+ pozostawia warstwę ochronną
+ nie pozostawia poczucia wysuszenia
+ przyjemny, delikatny zapach
- niektórym wspomniana warstwa ochronna może przeszkadzać
- nie dostępny w sklepach
czwartek, 7 kwietnia 2011
Odżywiamy się po zimie
Nail growth (Lovely)
Po zimie moje zwykle mocne paznokcie zaczęły się rozdwajać i matowieć, więc postanowiłam się za nie zabrać. Poszłam w związku z tym do sklepu i wybrałam odżywkę marki Lovely.
Producent obiecywał "Preparat stymulujący wzrost paznokcia". W takim razie postanowiłam wrobić mały test i zastosować odżywkę jedynie na paznokcie jednej ręki, a drugą potraktować jako grupę kontrolną. No, no i się zawiodłam, nie wiem czy wynikało to z negatywnego wpływu zmywacza na paznokcie odżywką potraktowane, czy preparat zwyczajnie nie wpływa na wzrost.
Zwykle na blogach chwalono odżywki z Lovely, ja powiem tak jeśli chodzi o jakość w odniesieniu do ceny nie jest zła, ale nie lubię kiedy ktoś próbuje wcisnąć mi kit. Na szcżęście ja swój główny cel osiągnęłam i paznokcie prawie przestały się rozdwajać i odzyskały lśnienie.
Podsumowując:
pojemność: 11 ml
cena: ok 6,70 zł
+ wzmacnia paznokcie
+ cena
+ urocze opakowanie
- nie przyspiesza wzrostu paznokci
Po zimie moje zwykle mocne paznokcie zaczęły się rozdwajać i matowieć, więc postanowiłam się za nie zabrać. Poszłam w związku z tym do sklepu i wybrałam odżywkę marki Lovely.
Producent obiecywał "Preparat stymulujący wzrost paznokcia". W takim razie postanowiłam wrobić mały test i zastosować odżywkę jedynie na paznokcie jednej ręki, a drugą potraktować jako grupę kontrolną. No, no i się zawiodłam, nie wiem czy wynikało to z negatywnego wpływu zmywacza na paznokcie odżywką potraktowane, czy preparat zwyczajnie nie wpływa na wzrost.
Zwykle na blogach chwalono odżywki z Lovely, ja powiem tak jeśli chodzi o jakość w odniesieniu do ceny nie jest zła, ale nie lubię kiedy ktoś próbuje wcisnąć mi kit. Na szcżęście ja swój główny cel osiągnęłam i paznokcie prawie przestały się rozdwajać i odzyskały lśnienie.
Podsumowując:
pojemność: 11 ml
cena: ok 6,70 zł
+ wzmacnia paznokcie
+ cena
+ urocze opakowanie
- nie przyspiesza wzrostu paznokci
niedziela, 9 stycznia 2011
Nie bój się potwora z bagien
Maseczka głęboko oczyszczająca pory z glinką i kwasem salicylowym 0,5%
(dystrybutor AVON)
Producent obiecuje, że dzięki maseczce tej pory stają się mniejw widoczne. Myślę, że obietnica ta zostaje spełniona. Preparat ten posiada również kilka innych zalet. Zalety. Zalet jest sporo w związku z czym maseczka stała się jedną z moich ulubionych. Po pierwsze zwąża pory i wyrównuje koloryt skóry. Po jej użyciu czyję, że twarz jest odświeżona i "ściągnięta". Są to wilekie plusy, szczególnie dla skóry takiej jak moja,czyli trądzikowej (bo zapomniałąm wspomnieć, że oczywiście jest to maseczka do cery trądzikowej). Dodatkowo nie jest ona bardzo kłopotliwa, szybko zasycha i można ją zmyć po 5 minutach (ja tam lubię potrzymać ją trochę dłużej). Ma też miły zapcha i kolor dzięki, któryemu możemy udawać potwora z bagien i straszyć grzybiarzy.
Nie wiem czy jest to ogólny problem, ale moje opakowanie strasznie ciężko się otwiera. Po dokładnym zaciśnięciu trzeba użyć ciężkiego sprzętu żeby ponownie dobrać się do zawartości.
Ogólnie, maseczkę polecam dla wszystkich "muchomorków", które szybko chcą poprawić wygląd swojej biednej buźki.
Podsumowując
pojemność: 75ml
cena: 13zł
+ wyraźnie poprawia wygląd skóry
+ szybka w użyciu
+ zawiera glinkę ( glinka fajna :)
+ przyjemna w użyciu
- opakowanie
- ogólnie mogłaby być trochę bardziej zachwycająca
Subskrybuj:
Posty (Atom)